STREFA WIEDZY

Taylor Swift i walka o prawo do własnej muzyki – historia z happy endem

Kiedy Taylor Swift pojawiła się w podcaście rodziny swojego partnera Travisa Kelce’a, wielu fanów spodziewało się lekkiej rozmowy o nowym albumie czy kulisach życia prywatnego. Tymczasem artystka opowiedziała jedną z najważniejszych historii współczesnego rynku muzycznego – historię walki o swoje prawa do nagrań master.

Nie chodziło o plotki ani o relację Taylor i Travisa, które rozpalają internet. Chodziło o prawo autorskie i o to, że Swift stała się właścicielką swoich masterów– pierwszych sześciu albumów, które na zawsze zmieniły jej karierę.

Kiedy twoją twórczość sprzedaje ktoś inny

„Wyobraźcie sobie, że jeśli nie odkupiłabym mojej muzyki, to pewnego dnia ktoś inny przekazałby ją swoim dzieciom w testamencie. A przecież to ja to wymyśliłam, nagrałam, zapłaciłam za większość teledysków” – mówiła Taylor w podcaście.

źródło: https://www.youtube.com/watch?v=M2lX9XESvDE

Problem zaczął się w 2019 roku, kiedy Scooter Braun – menedżer i producent – wykupił wytwórnię Big Machine za 330 mln dolarów. W pakiecie przejął prawa do masterów Taylor Swift. Dla artystki był to cios. Nie tylko nie miała możliwości ich odkupienia, ale jak sama mówiła – Braun i jej były wydawca stawiali warunki nie do przyjęcia.

Jednym z nich było podpisanie NDA (umowy poufności), które zabraniałoby jej publicznie mówić o całej sytuacji. Innym – zakaz ponownego nagrywania piosenek. „Chcieli, żebym zamilkła” – wspominała.

Jak Braun blokował Swift

Kiedy Taylor chciała wystąpić z własnymi utworami na gali American Music Awards, Big Machine odmówiło zgody. Gdy Netflix pracował nad dokumentem o jej życiu – również nie mogła użyć własnych nagrań.

„Mogłam śpiewać swoje piosenki na żywo, ale nie mogłam powstrzymać wytwórni przed licencjonowaniem ich tam, gdzie się z tym nie zgadzałam. A jednocześnie nie mogłam ich używać tam, gdzie chciałam” – wyjaśniała.

To była sytuacja absurdalna: artystka dekady, autorka hitów, których słucha pół świata, nie miała żadnej kontroli nad tym, jak jej twórczość jest wykorzystywana.

Strategia oporu – nagraj wszystko jeszcze raz

Wtedy pojawił się pomysł, który zmienił grę. Swift zauważyła, że w jej kontrakcie z Big Machine nie ma klauzuli zakazującej ponownego nagrywania. A to oznaczało, że mogła wejść do studia i stworzyć nowe wersje swoich hitów.

Współczesne prawo autorskie wyróżnia dwa odrębne prawa związane z utworem muzycznym:

  1. Prawo do utworu muzycznego (musical composition copyright) – obejmuje zapis melodii, harmonię i tekst, niezależnie od sposobu utrwalenia (nuty, nagranie demo, plik komputerowy).
  2. Prawo do nagrania dźwiękowego (sound recording copyright, tzw. master recording) – obejmuje konkretne wykonanie kompozycji: wokale, instrumenty, miks, mastering, a nierzadko także elementy wizualne (okładki, teledyski).

W praktyce oznacza to, że artysta-kompozytor może mieć prawa do samej piosenki (kompozycji), ale niekoniecznie do jej najważniejszej i najczęściej eksploatowanej wersji – nagrania studyjnego, które trafia do radia, reklam czy serwisów streamingowych.

Właściciel masterów decyduje o:

  • licencjonowaniu utworów w reklamach, filmach czy grach,
  • możliwości używania piosenek przez partie polityczne, niezależnie od woli artysty,
  • udzielaniu (lub blokowaniu) licencji dla innych twórców czy serwisów streamingowych.

W efekcie kontrola nad masterami oznacza nie tylko ekonomiczną wartość (przychody z licencji, sprzedaży albumu), lecz także symboliczną władzę nad wizerunkiem i twórczością.

Tak narodziło się „Taylor’s Version” – projekt, w ramach którego artystka nagrała ponownie swoje pierwsze albumy. Każda z nowych płyt miała dodatkowe utwory i świeżą oprawę wizualną.

Fani zareagowali natychmiast. Zaczęli masowo streamować i kupować nowe wersje, bojkotując stare nagrania. Wartość katalogu Brauna zaczęła spadać.

Przełom w sprawie

W 2020 r. Scooter Braun sprzedał prawa inwestorom z Shamrock Holdings za ok. 300 mln dolarów. Swift dowiedziała się o transakcji… z listu, w którym informowano ją, że Braun zabronił wcześniejszego kontaktu z jej zespołem. To był drugi raz, kiedy jej twórczość została sprzedana bez jej wiedzy.

Ale tym razem historia miała się potoczyć inaczej. Po latach rozmów i prób 30 maja 2025 roku Swift ogłosiła, że odkupiła swoje nagrania master – wraz z teledyskami, filmami koncertowymi, zdjęciami i niepublikowanymi materiałami.

„Nie chodzi o pieniądze. To moje pamiętniki, moje fotografie, moja sztuka. To ja” – podkreślała.

Taylor Swift podczas „The Eras Tour” w Londynie Kate Green / StringerGetty Images

Prawo autorskie w tle – co ta historia nam pokazuje?

Historia Swift to idealne studium przypadku działania prawa autorskiego w praktyce. W USA utwór muzyczny chronią dwa prawa:

  • prawo do kompozycji (melodia i tekst),
  • prawo do nagrania dźwiękowego (master).

Artysta może mieć prawa do kompozycji, ale master – czyli ta najbardziej dochodowa część – często pozostaje własnością wytwórni.

Amerykański Copyright Act przewiduje wprawdzie mechanizm termination of transfer – możliwość odzyskania praw po 35 latach – ale wytwórnie często podważają te roszczenia, powołując się na „work made for hire” (utwór stworzony na zlecenie). W praktyce wielu artystów, jak Salt-N-Pepa, toczy wieloletnie spory, a niektórzy nigdy nie odzyskują swoich nagrań.

Inwestorzy wchodzą do gry

Ostatnie lata pokazują też nowy trend – prywatne fundusze inwestycyjne kupujące katalogi muzyczne. Bruce Springsteen sprzedał swoje prawa za 500 mln dolarów, Bob Dylan za 400 mln. Dla inwestorów to pewne aktywa – muzyka generuje stabilne przychody z licencji i streamingów.

Swift, decydując się na re-recording i odkupywanie masterów, pokazała, że artysta może odwrócić ten trend i samemu przejąć rolę inwestora we własnej twórczości.

Dziś Taylor Swift świętuje zarówno zaręczyny, jak i fakt, że jako jedna z nielicznych artystek odzyskała pełną kontrolę nad swoją twórczością. Jej historia śmiało nam wszystkim pokazuje, że:

  • artysta nie powinien lekceważyć zapisów w pierwszym kontrakcie,
  • fani mogą realnie wpłynąć na rynek, wspierając twórcę,
  • prawo autorskie, choć skomplikowane, daje narzędzia do odzyskania własności.

Dziś, gdy Swift patrzy w przyszłość prywatnie i zawodowo może powiedzieć, że najważniejsze zwycięstwo już odniosła. Bo odzyskała coś, co dla artysty jest bezcenne: swoją własną muzykę.