SKRÓT:
Co się wydarzyło?
- Twórca kanału „Zbrodnia Ikara”, Paweł Fomiczewski, opublikował w grudniu 2024 r. materiał pt. „Kto Zaginął Polski Król Kryptowalut”, dotyczący osoby publicznej z branży kryptowalut i spraw z nią związanych.
- Firma BB Trade Estonia OÜ (ZondaCrypto), prowadzona przez Przemysława Krala, poczuła się dotknięta treścią filmu. Zarzuciła twórcy m.in.: naruszenie dóbr osobistych, naruszenie prawa do wizerunku, rozpowszechnienie nieprawdziwych informacji, bezprawne pomówienia i szarganie opinii publicznej – plus próby wymuszenia sprostowania, które ich zdaniem zostały zignorowane.
- 2 czerwca 2025 r. Sąd Rejonowy w Świebodzinie wydał wyrok nakazowy – grzywna 2 000 zł za naruszenie art. 45 Prawa prasowego, który penalizuje wydawanie prasy bez rejestracji (postępowanie zostało zainicjowane na skutek zawiadomienia ZondaCrypto).

W dobie cyfrowej rewolucji granica między dziennikarstwem a działalnością komentatorską w sieci zaciera się coraz bardziej. Coraz częściej pytamy: czy twórca internetowy, który regularnie publikuje filmy o charakterze publicystycznym, może być traktowany jak wydawca prasy? A jeśli tak – co to oznacza dla niego w praktyce?
Sprawa konfliktu ZondaCrypto z twórcą kanału „Zbrodnia Ikara” stawia to pytanie wyjątkowo wyraźnie. Przyjrzyjmy się, jak prawo prasowe może być dziś wykorzystywane.
Dlatego dzisiaj omówimy sobie:
- Kiedy i jak trzeba zarejestrować czasopismo?
- Czy kanał na YouTubie może być czasopismem?
- Co wynika z uznania podmiotu za prasę?
- Czy zainicjowanie postępowania przez ZondaCrypto to przemyślania taktyka procesowa?
- Co może wydarzyć się dalej?
1. Kiedy i jak trzeba zarejestrować czasopismo?
W polskim systemie prawnym obowiązek rejestracji czasopisma wynika z ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. –Prawo prasowe. Choć ustawa ma swoje korzenie jeszcze w PRL-u, do dziś obowiązuje i znajduje zastosowanie także do treści publikowanych w internecie – w tym w formie blogów i nawet kanałów na YouTube.

Prawo prasowe nie operuje kategoriami „kanał na YouTubie”. Używa pojęcia czasopisma, czyli publikacji periodycznej, która:
- ukazuje się regularnie (np. codziennie, co tydzień, co miesiąc),
- nie jest książką ani pojedynczą publikacją,
- ma charakter społeczno-informacyjny, dokumentalny,
- utrwalana jest w dowolnej formie – papierowej, elektronicznej lub audiowizualnej.
To oznacza, że nie tylko forma przekazu ma znaczenie. Liczy się jego funkcja, regularność i tematyka, a sama definicja jest na tyle szeroka, że potrafi swoim znaczeniem objąć blog czy kanał na YouTube, a to popiera znana nam już doktryna i orzecznictwo, m.in:
- Niektóre serwisy internetowe mogą być uznane za prasę, to jest te spełniające przesłanki z definicji prasy: ukazujące się w regularnych odstępach czasu, ale nie rzadziej niż raz do roku, opatrzone stałym tytułem albo nazwą, numerem bieżącym i datą, nie tworzące zamkniętej, jednorodnej całości (związanej fabułą, postaciami) i mające ogólnoinformacyjny charakter ( tak Ewa Ferenc-Szydełko, Komentarz do art. 20 ustawy – Prawo prasowe, System Informacji Prawnej Lex Omega 01/2013).
- W wyroku z dnia 26 lipca 2007 r. w sprawie IV KK 174/07 (OSP 2008/6/60) Sąd Najwyższy podkreślił, że w myśl przepisów ustawy prawo prasowe prasą są zarówno dzienniki i czasopisma, jak i: „wszelkie istniejące i powstające w wyniku postępu technicznego środki masowego przekazywania (…) upowszechniające publikacje periodyczne za pomocą druku, wizji, fonii lub innej techniki rozpowszechniania” – art. 7 ust. 2 pkt 1 in fine.
- (Sygn. akt: I ACa 1032/12) W tej sytuacji jest rzeczą bezsporną, że dzienniki i czasopisma przez to, że ukazują się w formie przekazu internetowego, nie tracą znamion tytułu prasowego, i to zarówno wówczas, gdy przekaz internetowy towarzyszy przekazowi utrwalonemu na papierze, drukowanemu, stanowiąc inną, elektroniczną jego postać w systemie on line, jak i wówczas, gdy przekaz istnieje tylko w formie elektronicznej w Internecie, ale ukazuje się tylko periodycznie spełniając wymogi, o których mowa w art. 7 ust. 2 pr. pras.
- Analogiczne stanowisko zawarł Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 15 grudnia 2010 r. w sprawie III KK 250/10 ( OSNKW 2011/3/26) wskazując, że przekaz za pośrednictwem Internetu, jeżeli spełnia wymogi określone w treści art. 7 ust. 2 pkt. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe (Dz. U. Nr 5, poz. 24 ze zm.) jest prasą, a interwał czasowy w jakim się pojawia determinuje to, czy jest to dziennik, czy też czasopismo w rozumieniu art. 7 ust. 2 pkt 2 prawa prasowego.
Obowiązek rejestracji powstaje wtedy, gdy podmiot publikuje treści, które spełniają definicję czasopisma. Niezależnie od tego, czy są drukowane, nagrywane czy filmowane.
Innymi słowy:
- jeśli tworzysz vloga z życia codziennego i jako swój ,,pamiętnik” – nie musisz,
- jeśli publikujesz cyklicznie analizy społeczno-polityczne, felietony, reportaże, treści o charakterze komentatorskim, publicystycznym, informacyjnym, dokumentalnym – praktyka pokazuje nam, że wtedy już tak.
Obowiązek ten spoczywa na:
- wydawcy – czyli osobie lub podmiocie decydującym o publikacji treści,
- redaktorze naczelnym – osobie odpowiedzialnej za publikowane materiały – w tym wypadku, występującym w publikowanych materiałach i właścicielem kanału jest jedna osoba, dlatego spełnia obie te funkcje.

źródło grafiki: ,,Kto Zaginął Polskiego Króla Kryptowalut” – kanał Zbrodnia Ikara
Czy coś grozi za brak rejestracji czasopisma?
Tak. Prawo przewiduje za to wykroczenie, polegające na wydawaniu czasopisma bez rejestracji. Nie chodzi o to, czy ktoś chciał być prasą – tylko o to, czy de facto działa jak prasa.
Jeśli sąd uzna, że Twoja działalność:
- miała charakter periodyczny,
- była publiczna i wpływała na opinię publiczną,
- miała cel informacyjny, publicystyczny, dokumentalny lub inny (nie mówimy o publikacji o charakterze czysto prywatnym)
to możesz zostać uznany za wydawcę prasy niezależnie od tego, co sam o tym sądzisz – i ukarany grzywną tak, jak w omawianym przypadku autor kanału ,,Zbrodnia Ikara”.
Art. 45 [Przestępstwo wydawania prasy bez rejestracji lub zawieszonej] Kto wydaje dziennik lub czasopismo bez rejestracji albo zawieszone – podlega karze grzywny.
Sprawa „Zbrodni Ikara” to nie tylko spór o interpretację przepisów – to też zderzenie rzeczywistości prawnej z kulturą internetu. Bo dla wielu twórców treści, szczególnie tych, którzy nie mają redakcji, biura, wydawcy czy zespołu prawników – rejestracja jako czasopismo brzmi jak coś z innego świata.
YouTuberzy często funkcjonują na styku dziennikarstwa, rozrywki i publicystyki – i nikt im nigdy nie powiedział, że mogą podlegać pod prawo prasowe. Nie mają ISSN-u. Nie piszą „artykułów”. A jednak – wrzucają cyklicznie filmy, gdzie analizują wydarzenia, informują i dokumentują rzeczywistość. I nagle formalnie mogą być uznani za prasę. W zdecydowanej większości twórcy o tym obowiązku po prostu nie wiedzą i nie wynika to ze złej wiary. Nie ma prostych kampanii edukacyjnych, nie ma formularza online „czy Twoja działalność podlega pod rejestrację?”, nie ma intuicyjnych podpowiedzi od platform typu YouTube. W mojej ocenie prosty komunikat przy otwieraniu konta bądź osiągnięcia pułapu częstotliwości publikacji mógłby już nakierować autorów na obowiązki związane z rejestracją.
Jak dokonać rejestracji czasopisma?
Zgodnie z art. 20 ust. 1 ustawy Prawo prasowe wydawanie dziennika lub czasopisma wymaga rejestracji w sądzie okręgowym właściwym miejscowo dla siedziby wydawcy. Do sądu okręgowego właściwego miejscowo dla siedziby tego wydawcy należy złożyć wniosek o rejestrację. Opłata (na dzień tworzenia artykułu, tj. 20/06/2025) wynosi 100 zł – zalecam weryfikować każdorazowo wysokość opłaty na stronie sądu.
Wniosek o rejestrację powinien zawierać:
- tytuł i adres siedziby redakcji;
- dane osobowe redaktora naczelnego : imię/imiona, nazwisko, data i miejsce urodzenia, nr PESEL lub w przypadku braku PESEL imiona rodziców, dokładny adres oraz jego obywatelstwo;
- nazwa i adres siedziby wydawcy;
- częstotliwość ukazywania się czasopisma/dziennika;
- załączniki: dowód uiszczenia opłaty sądowej, oświadczenie redaktora naczelnego zawierające wszystkie niezbędne dane oraz zaświadczenie o wpisie do CEIDG albo wypis z KRS w przypadku wydawcy.
Do wniosku należy dołączyć oświadczenie redaktora naczelnego, że posiada pełną zdolność do czynności prawnych, obywatelstwo polskie i nie jest pozbawiony praw publicznych.
Wzory do pobrania: wzór wniosku o rejestrację oraz oświadczenie redaktora


Warto wiedzieć: rejestracja dziennika lub czasopisma traci ważność w razie niewydawania dziennika lub czasopisma przez okres roku od dnia nabycia uprawnień do ich wydawania lub przerwy w wydawaniu przez okres roku, jeżeli redakcja nie wystąpiła do sądu o zachowanie rejestracji.
2. Czy kanał na YouTube może być czasopismem?
To, czy dany kanał spełnia kryteria czasopisma, nie zależy od platformy, ale tak jak omówiłam – lecz od charakteru i sposobu prowadzenia działalności. Spore znaczenie ma tu nie forma przekazu, ale jego funkcja: czy treści są publikowane regularnie, czy mają określoną linię tematyczną, czy pełnią funkcję informacyjną, opiniotwórczą bądź publicystyczną. W przypadku kanałów takich jak „Zbrodnia Ikara” – prowadzonych w formule odcinków ukazujących się w stałych odstępach czasu, analizujących aktualne zjawiska społeczne, przedstawiających określony punkt widzenia, opatrzonych komentarzem – argumenty przemawiające za uznaniem ich za prasę sąd uznał za zasadne.
Oczywiście nie każdy kanał na YouTube spełnia te przesłanki. Twórczość czysto rozrywkowa, nieregularna, osobista czy edukacyjna (np. kursy online) z zasady nie będzie podchodzić pod kategorię prasy. Jednak jeśli twórca wchodzi w rolę komentatora rzeczywistości społecznej, recenzenta działań osób publicznych, a jego publikacje mają charakter periodyczny i ukierunkowany na wywieranie wpływu na opinię publiczną, wówczas istnieje prawdopodobieństwo, że jego kanał – w rozumieniu prawa – staje się publikacją prasową. W takiej sytuacji, nawet wbrew intencjom samego autora, może powstać obowiązek rejestracyjny, a wraz z nim pełen pakiet obowiązków i potencjalnych sankcji przewidzianych dla wydawcy i redaktora naczelnego.
W realiach cyfrowych, gdzie twórca internetowy może z dnia na dzień osiągnąć zasięgi większe niż tradycyjna redakcja, pytanie o to, czy działa już jako medium prasowe, przestaje być czysto teoretyczne. W razie sporu – to nie autor decyduje, kim jest. Decydują cechy jego działalności i ocena dokonana przez sąd.
3. Co wynika z uznania podmiotu za prasę?
Pierwszym i najbardziej oczywistym obowiązkiem jest konieczność rejestracji. Wydawanie czasopisma bez zgłoszenia do sądu rejestrowego stanowi wykroczenie. Ustawa nie uzależnia tej sankcji od tego, czy ktoś chciał być prasą – liczy się to, czy jego działalność spełnia przesłanki czasopisma w rozumieniu przepisów. Omówiliśmy to wcześniej, ale jeśli więc publikujesz cykliczne treści o charakterze informacyjnym, komentujesz sprawy publiczne i robisz to w sposób zorganizowany – możesz być postrzegany jako wydawca prasy, niezależnie od swoich zamiarów.
Drugim, znacznie bardziej dotkliwym obowiązkiem, jest konieczność wyznaczenia redaktora naczelnego – osoby odpowiedzialnej za całość publikowanych treści. To właśnie ona ponosi odpowiedzialność za ewentualne naruszenia prawa, w tym np. zniesławienie, naruszenie dóbr osobistych lub odmowę publikacji sprostowania. I to ona może być bezpośrednio pozwana lub pociągnięta do odpowiedzialności karnej, nawet jeśli sama nie tworzyła materiałów, a jedynie zarządzała ich publikacją.
Kolejnym skutkiem jest obowiązek przestrzegania określonych zasad etycznych i formalnych wynikających z prawa prasowego. Twórca uznany za prasę musi liczyć się z koniecznością przyjęcia i ewentualnego opublikowania sprostowania lub odpowiedzi na materiał prasowy, jeśli osoba opisana w materiale uzna, że został on opublikowany niezgodnie z faktami lub narusza jej dobra osobiste. Co istotne, publikacja sprostowania jest obowiązkiem – odmowa bez podstawy prawnej może prowadzić do procesu sądowego, w którym sąd nakaże jego publikację.
Po czwarte, uznanie za prasę może również prowadzić do objęcia twórcy surowszym reżimem odpowiedzialności karnej. Zniesławienie lub zniewaga dokonane za pomocą prasy (a więc również kanału uznanego za czasopismo) kwalifikują się jako przestępstwo ścigane z art. 212 § 2 kodeksu karnego, które przewiduje surowszą sankcję niż w przypadku zwykłej wypowiedzi – w tym możliwość orzeczenia kary ograniczenia wolności lub nawet jej pozbawienia.
Z punktu widzenia drugiej strony sporu – osoby lub firmy, które uważają, że padły ofiarą nieprawdziwych lub szkodliwych publikacji – uznanie twórcy za prasę otwiera nowe możliwości procesowe. Najważniejszą z nich jest możliwość żądania sprostowania na podstawie przepisów prawa prasowego, co często bywa szybszym i mniej kosztownym narzędziem niż pełne postępowanie o naruszenie dóbr osobistych. Dla większych firm, które posiadają zasoby i strategię komunikacyjną, możliwość formalnego sprostowania – zamiast prowadzenia wielomiesięcznych batalii cywilnych – bywa rozwiązaniem znacznie bardziej efektywnym.
W praktyce, dla wielu twórców internetowych, uznanie ich kanału za prasę może być sporym zaskoczeniem i potencjalnym ryzykiem. Ale dla dużych podmiotów i kancelarii to coraz częściej element przemyślanej taktyki procesowej, umożliwiającej szersze oddziaływanie prawne i wizerunkowe. Tym samym przechodzimy płynnie do naszego przedostatniego punktu:
Art. 31a [Sprostowanie]
1. Na wniosek zainteresowanej osoby fizycznej, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niebędącej osobą prawną, redaktor naczelny właściwego dziennika lub czasopisma jest obowiązany opublikować bezpłatnie rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie nieścisłej lub nieprawdziwej wiadomości zawartej w materiale prasowym.
4. Czy zainicjowanie postępowania przez ZondaCrypto to przemyślania taktyka procesowa?
Z punktu widzenia strategii procesowej, działania ZondaCrypto nie są przypadkowe ani jednowymiarowe. Wiadomo już (dzięki uprzejmości informacji którą uzyskałam bezpośrednio od Pawła Formiczewskiego), że spółka wytoczyła twórcy powództwo cywilne o ochronę dóbr osobistych. To klasyczna ścieżka prawna, w której powód domaga się zaniechania naruszeń, usunięcia skutków publikacji, a być może także przeprosin lub zadośćuczynienia.
Ale równolegle do tej procedury Zonda podejmuje próbę przypisania twórcy statusu prasy, czyli rozszerzenia ram prawnych sporu o dodatkowe narzędzia, dostępne tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z czasopismem i redaktorem naczelnym. To nie jest zbieg okoliczności, to taktyczne uzupełnienie pozycji procesowej spółki, mające na celu wzmocnienie kontroli nad przebiegiem postępowania i nacisku na twórcę.
Dlaczego to dla nich takie istotne? Obecnie Paweł Fomiczewski, twórca „Zbrodni Ikara”, nie ma statusu redaktora naczelnego ani wydawcy zarejestrowanego czasopisma. Co to oznacza? Że ZondaCrypto nie może korzystać z trybu przewidzianego w ustawie – Prawo prasowe, który umożliwia m.in. żądanie sprostowania i prowadzenie postępowania na szczególnych zasadach. W klasycznym postępowaniu cywilnym o ochronę dóbr osobistych trzeba udowodnić nie tylko fakt naruszenia, ale też jego bezprawność i skutki – co jest znacznie trudniejsze niż samo wymuszenie publikacji odpowiedzi prasowej.
Dlatego próba przypisania kanałowi statusu czasopisma jest czymś więcej niż formalnością, ponieważ jest to sposób na przekształcenie pozycji twórcy w podmiot obowiązany do określonych zachowań, np. do publikacji sprostowania czy przestrzegania standardów przypisanych prasie. W praktyce chodzi więc o zmianę statusu twórcy z „osoby prywatnej” w „instytucję medialną” – a co za tym idzie: zmianę zasad gry.
Z punktu widzenia Zondy to ruch zrozumiały: pozwala uzyskać dodatkowe instrumenty prawne, a przy okazji może pełnić również funkcję prewencyjną wobec innych twórców. Z punktu widzenia twórcy – to sytuacja, która znacząco podnosi próg ryzyka prawnego i nakłada obowiązki, o których wielu komentatorów internetowych nigdy wcześniej nie słyszało.
To prowadzi nas do szerszego wniosku: chociaż pozew cywilny został już złożony, to walka o „prasowy status” twórcy nie ma charakteru pobocznego. Przeciwnie, może okazać się ważnym elementem sporu. To właśnie dzięki niemu spółka może próbować wymusić określone reakcje, zmniejszyć margines obrony twórcy i doprowadzić do sytuacji, w której materiał zostanie zakwalifikowany jako publikacja prasowa ze wszystkimi konsekwencjami, jakie z tego wynikają.
W tym sensie działania Zondy można uznać za strategię procesową, łączącą klasyczne roszczenia cywilnoprawne z próbą wykorzystania niedopasowanego do realiów internetu prawa prasowego.
5. Co może wydarzyć się dalej?
W sytuacji, w której twórca internetowy otrzymuje wyrok nakazowy, istotne jest przede wszystkim zrozumienie, czym taki wyrok w ogóle jest – oraz co oznacza dla jego sytuacji procesowej. Wyrok nakazowy to forma rozstrzygnięcia, która zapada bez udziału stron postępowania. Sąd wydaje go na posiedzeniu niejawnym, uznając, że materiał dowodowy jest na tyle jednoznaczny, że nie wymaga przeprowadzenia pełnej rozprawy. W praktyce stosuje się go głównie w sprawach o wykroczenia lub przestępstwa mniejszej wagi, takich jak właśnie zarzuty o wydawanie czasopisma bez rejestracji.
W przypadku Pawła Fomiczewskiego wyrok nakazowy został wydany na podstawie art. 45 Prawa prasowego, który penalizuje wydawanie dziennika lub czasopisma bez uprzedniego zgłoszenia w sądzie rejestrowym. Choć sankcja nie ma charakteru karnego w ścisłym sensie – to nie jest przestępstwo, lecz wykroczenie – może prowadzić do ukarania grzywną, co w sensie publicznym i medialnym staje się wydarzeniem doniosłym. Zwłaszcza że mówimy o przepisach, które powstały w zupełnie innej epoce technologicznej i ustrojowej, a mimo to nadal są stosowane wobec współczesnych twórców cyfrowych. Otrzymanie wyroku nakazowego nie oznacza jednak końca sprawy. W polskim porządku prawnym istnieje instytucja sprzeciwu od wyroku nakazowego – i to właśnie z niej powinien skorzystać twórca, który nie zgadza się z ustaleniami sądu. Wniesienie sprzeciwu powoduje automatyczne uchylenie wyroku nakazowego, a sprawa kierowana jest do rozpoznania w trybie zwykłym. W takim postępowaniu strony mają prawo do przedstawienia swoich argumentów, dowodów, dokumentów i stanowisk, a sąd dokonuje oceny sprawy już przy pełnym udziale procesowym stron.
Dla twórcy oznacza to możliwość złożenia wyjaśnień co do rzeczywistego charakteru swojej działalności, przedstawienia materiałów potwierdzających, że kanał nie ma charakteru prasowego w rozumieniu ustawy, albo że nie działał on z winą w rozumieniu przepisów o wykroczeniach. Ma także możliwość powołania się na błąd usprawiedliwiony – czyli brak świadomości, że określone działania mogą wywołać skutki prawne. W realiach dynamicznie zmieniającego się internetu i braku jasnych regulacji przejściowych, ten argument bywa w sądach uznawany – zwłaszcza w przypadkach osób działających samodzielnie, bez profesjonalnego zaplecza redakcyjnego czy prawnego.
Wniesienie sprzeciwu daje też szansę na podniesienie szerszej argumentacji, odnoszącej się do konstytucyjnych wartości, takich jak wolność wypowiedzi, swoboda działalności gospodarczej czy zakaz cenzury prewencyjnej. To dobry moment na wskazanie, że obowiązki wynikające z Prawa prasowego – szczególnie dotyczące rejestracji, redakcji i odpowiedzialności za sprostowania – zostały skonstruowane z myślą o tradycyjnych redakcjach, a nie jednoosobowych komentatorach społecznych funkcjonujących na platformach cyfrowych. Warto tutaj zaznaczyć, że twórca od razu po uzyskaniu informacji o takiej konieczności dobrowolnie, bez wezwania, wystosował wniosek o rejestrację swojego czasopisma (grafika nr 1).
Zgłoszenie sprzeciwu to nie tylko forma obrony. To także forma przywrócenia równowagi proceduralnej. Wyrok nakazowy to mechanizm przyspieszony i jednostronny; sprzeciw powoduje, że obie strony sporu zostają postawione na równych pozycjach i mogą pełnoprawnie dochodzić swoich racji. Co istotne, nie trzeba w sprzeciwie szczegółowo uzasadniać stanowiska, a wystarczy jednoznaczne zakwestionowanie wyroku. Dopiero w toku dalszego postępowania twórca będzie mógł przedstawić merytoryczne podstawy swojej obrony.
W obecnej sytuacji złożenie sprzeciwu jest nie tylko uzasadnione, ale wręcz konieczne. Pozwala nie tylko zakwestionować sam zarzut wykroczenia, lecz także zakomunikować, że stosowanie przepisów z lat 80. wobec współczesnych form komunikacji wymaga nie literalnego egzekwowania, lecz wyważonej oceny, która uwzględni zmieniony kontekst technologiczny, społeczny i kulturowy.

Sprawa kanału „Zbrodnia Ikara” i ZondaCrypto pokazuje, jak cienka może być granica między swobodą wypowiedzi w internecie a odpowiedzialnością wynikającą z przepisów prawa prasowego. Choć mówimy o regulacjach pochodzących jeszcze z lat 80., wciąż mają one zastosowanie do współczesnych form komunikacji, również tych publikowanych na platformach takich jak YouTube. Dla wielu twórców to zaskoczenie – i być może pierwszy poważny sygnał, że granica między twórczością a działalnością prasową nie jest już tak oczywista, jak mogłoby się wydawać.
Należy jednak jasno zaznaczyć, że niniejszy artykuł nie stanowi porady ani opinii prawnej, a jedynie materiał edukacyjny i analityczny, mający na celu przybliżenie mechanizmów działania obowiązujących przepisów na konkretnym, aktualnym przykładzie.
Dziękuję Pawłowi Fomiczewskiemu, autorowi kanału „Zbrodnia Ikara”, za bezpośrednie udzielenie mi informacji, które pozwoliły przygotować ten materiał. Dzięki jego otwartości mogłam opisać tę sytuację w formule case study, z której – mam nadzieję – skorzystają zarówno twórcy internetowi, jak i osoby zainteresowane prawem mediów w praktyce.
Do następnego!
-
Taylor Swift i walka o prawo do własnej muzyki – historia z happy endem
Kiedy Taylor Swift pojawiła się w podcaście rodziny swojego partnera Travisa Kelce’a, wielu fanów spodziewało się lekkiej rozmowy o nowym albumie czy kulisach życia prywatnego. Tymczasem artystka opowiedziała jedną z najważniejszych historii współczesnego rynku muzycznego – historię walki o swoje prawa do nagrań master. Nie chodziło o plotki ani o relację Taylor i Travisa, które…
-
Obsługa klienta medialnego – czyli co prawnik i agencja muszą wiedzieć. Szkolenie praktyczne 16.08.2025 r.
Jeśli w swojej pracy masz do czynienia z aktorami, twórcami, celebrytami, ekspertami występującymi w kampaniach reklamowych – to szkolenie jest narzędziem, którego Ci brakuje. Nie chodzi o ,,umowę o dzieło”. Chodzi o cały proces, który zaczyna się od briefu, a kończy na emisji spotu – i w którym prawnik oraz agencja muszą działać precyzyjnie, szybko…
-
Czy sztuczna inteligencja może legalnie korzystać z cudzej twórczości? Sprawa Disney vs Midjourney może zdefiniować przyszłość prawa autorskiego w erze AI
W czerwcu 2025 roku przed sądem federalnym w Kalifornii złożono pozew, który już teraz określany jest jakoprzełomowy dla przyszłości relacji między prawem a technologią. Disney i Universal – dwa globalne koncerny medialne – pozywają firmę stojącą za narzędziem generatywnej AI: Midjourney. Ich zarzut? Bezczelne i systemowe wykorzystywanie chronionych prawem autorskim dzieł do trenowania modeli AI i…